Minął kolejny tydzień. W sumie niewiele się zmienia. Ludzie wokół coraz bardziej panikują, ale wieczorem z wielką chęcią wychodzą się przejść. Gorzej jednak, że na ten sam pomysł wpada 20 innych osób i takim oto sposobem pojawia się potencjalne ryzyko zakażenia.
Od kilku dni między blokami jeździ straż miejsca z policją, które komunikują żeby zostać w domu. Żeby nie wychodzić bez konieczności. Nie rozumiem dlaczego chwile po służbach jedzie reklama restauracji, która uwaga: zaprasza wszystkich na pyszne domowe obiady, oczywiście jest możliwość na wynos, ale głównie zapraszają do swojego lokalu. Jakby o co chodzi?
Wydaje mi się, że doświadczam coraz więcej absurdów. Najgorsze są te pewne siebie twarze ludzi, którzy są nietykalni i zabronili szanownemu panu koronawirusowi się zbliżać. Spotykają się w grupach na szybkiego browara. Przecież to tylko potrwa chwile. Prawie tyle co kontakt z zakażonym, który nieświadomie przekaże pasażera na gapę.
Chyba nigdy nie zrozumiem takiego podejścia. Jak można nie myśleć? Jak można być aż tak pozbawionym rozumu?
niedziela, 29 marca 2020
sobota, 28 marca 2020
Ja przetrwam, a Ty?
Jako małe dziecko bardzo bałam się śmierci. Oglądając różne filmy z rodzicami, widziałam setki ludzi, którzy giną z rąk morderców, w zamachach terrorystycznych, czy też w skutek nieszczęśliwego wypadku. Oglądałam również filmy o epidemiach, które doprowadzają do śmierci. Teraz film zmienia się w rzeczywistość. W tym momencie żyjemy w czasach ciężkiej pandemii koronawirusa. Niektórzy ludzie wzięli sobie do serca powagę sytuacji, siedzą w domach, wychodzą tylko do sklepu. Ale co z tego? Będąc w paru sklepach widziałam nieraz, jak osoba dotyka ręką chleba, gdzie wcześniej tą samą ręką wycierała sobie nos, czy też dłubała w oku. To jest wręcz przerażające, jak ludzie potrafią być nieodpowiedzialni. Dlatego nie dziwię się, że środki bezpieczeństwa zostały zaostrzone do tego stopnia, że praktycznie nie wychodzi się z domu, a jeżeli już to w pojedynkę, albo w maksymalnie dwie osoby. Chociaż, gdy chodzę z psem na spacer widuje ludzi, którzy chodzą trójkami, czwórkami. Jednak nie każdy potrafi słuchać ze zrozumieniem. Czy ci ludzie naprawdę nie widzą jakie stanowią zagrożenie? Wystarczy, że jedna z tych osób mogła być zakażona koronawirusem, a pozostałe mogą zarazić się od niej i tak pójdzie to w cały świat. Zwykły efekt motyla, a może spowodować poważne szkody. Właśnie dzięki temu jesteśmy w tym miejscu. Ponieważ jedna osoba zaraziła się od drugiej, a to wcale nie muszą być osoby sobie bliskie. To mogą być nieznajomi, którzy siedzieli koło siebie w autobusie, albo stali w kolejce do sklepu i pech chciał, że jeden kichnął na drugiego, a tamten już jest chory. Boję się zakażenia. Boję się nie tylko tego, że ja mogę się zarazić, ale też, że mogę zarazić drugą osobę. Co z tego, że ja mogę przeżyć, skoro mogę zarazić inne osoby i mieć ich na sumieniu. Lubię spokojnie spać w nocy. I proszę, żeby inne osoby o tym pamiętały. To, że ty przetrwasz, nie znaczy, że ktoś inny będzie miał tyle szczęścia.
piątek, 27 marca 2020
Głupota ludzka nie zna granic ?.
Ostatnio obejrzałem pewien filmik, który zobrazował mi do czego idiotyzm ludzki potrafi się posunąć w czasach pandemii. Newsy też. Ze szpitala w Zgierzu uciekł mężczyzna, który miał objawy koronawirusa. Po kilku godzinach na szczęście został złapany. Zgadnijcie gdzie ?. W Łodzi. Wyobraźcie sobie, że 54- latek uciekł przez okno. Jest to sytuacja, która odbiera po prostu słowa. Jak ktoś może być tak nieodpowiedzialny. Nasz delikwent zupełnie nie myśląc pojechał komunikacją miejską. Mam nadzieje, że tylko nikogo nie zaraził. Teraz grozi mu kilka lat pozbawienia wolności. Ja się pytam co tu się w ogóle stało?. Jak można zrobić coś tak głupiego. Najgorsze jest to, że nie jest to odosobniony przypadek. Do czego to doszło, żeby ludzie uciekali ze szpitali lub opuszczali kwarantanne. Kolejny przypadek był w Gdańsku. Facet był hospitalizowany jako osoba, która może być zarażona. Zgadnijcie co zrobił. Uciekł oczywiście. Policja go zatrzymała. 24-latek miał w samochodzie maczetę. Kobieta z Krakowa jednak podbiła poprzeczkę. Złamała kwarantanne i chciała pojechać autobusem za granice. Teraz grożą jej poważne konsekwencje. Te wszystkie przykłady na pewno wstrząsają. Głupota ludzka nie zna granic !. My jako społeczeństwo nie możemy dać się panice. Musimy racjonalnie myśleć. Bo inaczej po prostu zgłupiejemy. Nikt nie spodziewał się, że epidemia wybuchnie. Świat się zmienia. Najgorsze zachowania ludzkie wychodzą na wierzch. Przydałby się zbiór zasad lub nakazów, ale taki którego ludzie będą bali się złamać. Widocznie kara 5 tyś zł to za mało. Panika i jeszcze raz panika. Wszędzie wędrują wiadomości, iż polskim szpitalom brakuje sprzętu ochronnego. Lekarze mają bardzo pod górkę. A takie przytoczone osoby właśnie nie dość, że stwarzają zagrożenie epidemiologiczne to utrudniają pracę, ale nie tylko specjalistą medycznym. Policja i inne służby mundurowe też zajmują się tą kwestią. A być może powinni być gdzie indziej. Tak więc zacznijmy myśleć nad tym co robimy naprawdę to nie boli. Trzymajcie się zdrowo. Jakoś to przetrwamy.
czwartek, 26 marca 2020
Pełne place zabaw . . .
Nie zliczę, ile już czasu minęło, dni tak wolno płyną, że z
samych nudów przestałam je po prostu liczyć. Dzisiaj rozmawiałam z mamą o
obecnej sytuacji i doszłyśmy do wspólnego wniosku: co z tego, że w Chinach
kwarantanna minęła, tu w Polsce, rzadko kto przestrzega nienarzucanych z góry
zasad i zanim nastąpi jakikolwiek postęp, ludzie wydadzą cały swój
majątek za płacenie grzywny. Zaczyna mnie to powoli irytować. Nie sam fakt, że
wirus tak szybko się rozprzestrzenia, to jedna kwestia, druga zaś jest taka, że
dużo osób nie zdaje sobie sprawy z poważnych konsekwencji wychodzenia z domu
podczas epidemii.
Kaszlący maluch, wchodzący do sklepu spożywczego czy marketu, nie brzmi wam to... Dziwnie? Kiedyś by nam to nie przeszkadzało, teraz, każda osoba, która kichnie lub kaszlnie, posądzana jest o posiadanie koronawirusa.
Bez paniki, zacznijmy myśleć nad konsekwencjami swoich czynów, dbajmy o bliskich, zostańmy w domach, a na pewno nic się nie stanie.
Bądźcie zdrowi, dbajcie o siebie.
środa, 25 marca 2020
Małe retrospekcje + stan na dziś
Dzisiaj przy obiedzie wspominaliśmy sobie życie przed pandemią i
pierwsze informacje o pojawieniu się wirusa. Z początku traktowaliśmy go
jako małą epidemie gdzieś tam daleko w Chinach.
Była to bardziej ciekawostka niż coś czego mielibyśmy się wtedy
obawiać
Nie wiedzieliśmy jeszcze jaki wpływ będzie miała owa epidemia na
życie ludzi na całym świecie.
Dlatego "na dokładkę" rząd wprowadził wczoraj zakaz
wychodzenia z domu poza niezbędnymi sytuacjami i to wydaje się słuszne, bo
zdarzają się ludzie znudzeni siedzeniem w domu i szukający "wyzwań"
na mieście.
Z pomocą przyszedł internet, w którym zaczęła panować moda na
różne domowe wyzwania czy jak ktoś woli "challenge" typu wstaw
zdjęcie z dzieciństwa czy żongluj papierem toaletowym i nominuj następnych.
Jeśli to pomoże ludziom zabić nudę pozostając w czterech ścianach jestem na
TAK!
wtorek, 24 marca 2020
Dzień w trakcie pandemii nr nie wiem który+kilka dni.
ZAOSTRZENIE PRZEPISÓW W POLSCE:
- wyjście tylko do pracy, sklepu, spraw niezbędnych do życia
- w transporcie publicznym tylko połowa miejsc siedzących
- zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób, nie tyczy się członków rodziny
Taki nagłówek wita mnie cały dzień. Nie ważne czy wejdę na Facebooka, Twittera, czy jakąkolwiek stronę informacyjną. I będąc szczerym, BARDZO KURCZE DOBRZE. Czemu? A no temu, że w końcu ludzie będą siedzieć w domu na czterech literach. 5 000zł (Słownie PIĘĆ TYSIĘCY ZŁOTYCH) kary za wyjście w innym celu niż wyżej wymienione, bądź jakaś ważna przyczyna jest dobrym argumentem aby, powtórzę po raz kolejny, siedzieć w domu na czterech literach. No ale czemu jakieś kary tylko z tego powodu, że chcemy z kumplami wypić piwerko pod sklepem i wszyscy jesteśmy zdrowi? A no temu, że ty i twój kolega możecie (chociaż nie musicie) zarazić(bo przebieg może być również bez objawów) lub też się zarazić od kogoś innego, kto wpadł na identyczny pomysł. Przecież oni też chcieli wypić piwerko pod sklepem albo w parku. No dobra, ale my chcemy pograć sobie w piłkę na boisku, mamy 20 lat więc przecież nie jesteśmy w grupie największego ryzyka. Racja, wy nie. Ale wasi dziadkowie czy też rodzice już mają większą szansę mieć problemy zdrowotne tylko z tego powodu bo wam się zachciało pokopać piłkę i jakimś nieszczęściem jeden z was się zaraził wirusem jak pił piwerko z ziomeczkami pod sklepem.... Już rozumiecie do czego bije? Jeśli nie, to tłumaczę. Ograniczenie waszej "WOLNOŚCI" jest tylko po to, aby ją odzyskać. Jeszcze wczoraj idąc do sklepu (no bo jednak czasem trzeba) widziałem dzieci na placach zabaw i zadowolonych rodziców bo ich pociechy świetnie się bawią. Ale nie od jutra. Od jutra wszystkie dzieciaki przestaną mieć coronoferie i zaczną mieć kwarantannę, która teoretycznie obowiązuje od dłuższego czasu. We Włoszech takie sytuacje też miały miejsce i do czego to doprowadziło? A no do tego, że obecnie wojsko wywozi trumny z ciałami zmarłych z Bergamo bo lokalne krematorium nie nadąża palić zwłok ofiar wirusa. Na koniec bez pytań retorycznych, bez ironii czy puenty. Po prostu, zamknijcie oczy, pomyślcie o osobach z którymi byście spędzali czas, pomyślcie o miejscach do których byście poszli i gdy tak będziecie o tym rozmyślać, zastanówcie się ile osób w Bergamo po pandemii będzie miało tylko tyle. Wspomnienia wyjść ze swoimi bliskimi.
poniedziałek, 23 marca 2020
Idę do pracy… A nie chwila, przecież mamy epidemię, prawda?
Sytuacja, która obecnie panuje w Europie, nie wróży nic dobrego na najbliższe kilka dni. Ludzie generalnie boją się wychodzić do pracy, sklepu czy nawet na balkon (tak, znam takie przypadki, no chyba, że wasz sąsiad jest dj'em to co innego). Ci, którzy pracują w sklepach spożywczych, meblowych czy drogeriach, niestety muszą na co dzień zmagać się z uczuciem strachu.
Mamy trudny czas, ale dbanie o bezpieczeństwo innych i własne powinno być stawiane na pierwszym miejscu. Nie dziwmy się pracownikom, którzy nie chcą chodzić do pracy i klepać roboty na pół gwizdka, ponieważ nie wiadomo, czy zaraz ktoś nie wejdzie i nie pozaraża cały personel.
Firmy, w obliczu epidemii mają ogromne problemy z utrzymaniem personelu, generowaniem przychodów. Starają się wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby utrzymać się "na powierzchni".
Sama pracuję w odzieżówce i wiem, z jakimi problemami boryka się firma.
Decyzje są podejmowane z godziny na godzinę, przyszłość jest niewiadoma i niepewna.
Pracownicy boją się o masowe zwolnienia, kierownicy rozkładają ręce, szefowie szefów kombinują. Nie wiemy jak rozwinie się epidemia, jak zareagują rynki giełdowe, nie wiemy również jakie środki zastosuje rząd. Stosujmy się do zaleceń WHO i Ministerstwa Zdrowia. To kiedyś minie.
Powiedzmy, że mam dla was piosenkę opisującą tę poruszoną kwestię:
Mamy trudny czas, ale dbanie o bezpieczeństwo innych i własne powinno być stawiane na pierwszym miejscu. Nie dziwmy się pracownikom, którzy nie chcą chodzić do pracy i klepać roboty na pół gwizdka, ponieważ nie wiadomo, czy zaraz ktoś nie wejdzie i nie pozaraża cały personel.
Firmy, w obliczu epidemii mają ogromne problemy z utrzymaniem personelu, generowaniem przychodów. Starają się wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby utrzymać się "na powierzchni".
Sama pracuję w odzieżówce i wiem, z jakimi problemami boryka się firma.
Decyzje są podejmowane z godziny na godzinę, przyszłość jest niewiadoma i niepewna.
Pracownicy boją się o masowe zwolnienia, kierownicy rozkładają ręce, szefowie szefów kombinują. Nie wiemy jak rozwinie się epidemia, jak zareagują rynki giełdowe, nie wiemy również jakie środki zastosuje rząd. Stosujmy się do zaleceń WHO i Ministerstwa Zdrowia. To kiedyś minie.
Powiedzmy, że mam dla was piosenkę opisującą tę poruszoną kwestię:
Money, money, money
Not so funny
In corona time
Money, money, money,
Not too sunny,
In corona time
Bądźcie zdrowi, dbajcie o siebie.
niedziela, 22 marca 2020
Dzień 73387
Szczerze mówiąc, to odkąd jestem uziemiona w domu straciłam jakoś poczucie czasu.
Mówię uziemiona, oczywiście przede wszystkim dla własnego dobra, co nie zmienia faktu, że raczej z trudem przychodzi mi określenie dnia tygodnia.
Pamiętam jak kilka dni temu siedziałam w pracy, przy komputerze i dowiedziałam się o pierwszym zakażonym pacjencie. Nie wiem w sumie co i o czym wtedy myślałam, ale na pewno nie o rozprzestrzenieniu się tego dziadostwa w tak szybkim tempie. Jestem raczej osobą wrażliwą i bardzo takie rzeczy przeżywam, niestety. Dlatego informacja o tym raczej nie pomaga mi w normalnym funkcjonowaniu. Ale o jakiej normalności mówimy w momencie, kiedy moje codziennie spacery odbywają się między kuchnią a łazienką?
Już od tygodnia pracuje zdalnie i tak naprawdę moim ogromnym marzeniem jest wstać o 5:30 w najbliższy poniedziałek, wsiąść w pociąg i jechać do pracy. Niestety na ten moment muszę zadowolić się swoim komputerem i łóżkiem, które od kilku dni robi za moje biurko, krzesło i wszystko inne. Mówię niestety, bo jest mi to okropnie na rękę. Nie na rękę prawie tak samo jak jakakolwiek próba zrobienia zakupów, bo przecież podczas tak długich spacerów człowiek traci tyle energii! Robię to jak najrzadziej. Nie przepadam za widokiem starszych ludzi w maskach, które swoje przeznaczenie mają raczej w celach roboczych a nie w medycznych, ale kto by się nad tym zastanawiał. No chyba, że od razu po szybkich zakupach wracają do malowania ścian w mieszkaniu - to zmienia postać rzeczy.
Tak jak pisałam wyżej, jestem dość wrażliwa. Wydaje mi się, że często przeżywam wszystko 100 razy bardziej niż inni. Dlatego wchodząc gdziekolwiek nie mogę się przyzwyczaić do taśmy na podłodze, która wydziela metrowy odstęp od lady. Naprawdę ciężko jest się z dnia na dzień przestawić na zupełnie inny tryb życia.
W całej tej dziwnej i dynamicznej sytuacji nie bardzo jestem w stanie się odnaleźć..
Rozmowy ze znajomymi przez internet, zakupy przez internet, msze przez internet. Tak teraz myślę, jak będą wyglądały święta Wielkanocne? Bo jak z tego można zrobić transmisję?
Mam nadzieję i mocno w to wierzę, że jeszcze chwile, jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Oby tak było. Od całej tej sytuacji idzie zwariować.
Mówię uziemiona, oczywiście przede wszystkim dla własnego dobra, co nie zmienia faktu, że raczej z trudem przychodzi mi określenie dnia tygodnia.
Pamiętam jak kilka dni temu siedziałam w pracy, przy komputerze i dowiedziałam się o pierwszym zakażonym pacjencie. Nie wiem w sumie co i o czym wtedy myślałam, ale na pewno nie o rozprzestrzenieniu się tego dziadostwa w tak szybkim tempie. Jestem raczej osobą wrażliwą i bardzo takie rzeczy przeżywam, niestety. Dlatego informacja o tym raczej nie pomaga mi w normalnym funkcjonowaniu. Ale o jakiej normalności mówimy w momencie, kiedy moje codziennie spacery odbywają się między kuchnią a łazienką?
Już od tygodnia pracuje zdalnie i tak naprawdę moim ogromnym marzeniem jest wstać o 5:30 w najbliższy poniedziałek, wsiąść w pociąg i jechać do pracy. Niestety na ten moment muszę zadowolić się swoim komputerem i łóżkiem, które od kilku dni robi za moje biurko, krzesło i wszystko inne. Mówię niestety, bo jest mi to okropnie na rękę. Nie na rękę prawie tak samo jak jakakolwiek próba zrobienia zakupów, bo przecież podczas tak długich spacerów człowiek traci tyle energii! Robię to jak najrzadziej. Nie przepadam za widokiem starszych ludzi w maskach, które swoje przeznaczenie mają raczej w celach roboczych a nie w medycznych, ale kto by się nad tym zastanawiał. No chyba, że od razu po szybkich zakupach wracają do malowania ścian w mieszkaniu - to zmienia postać rzeczy.
Tak jak pisałam wyżej, jestem dość wrażliwa. Wydaje mi się, że często przeżywam wszystko 100 razy bardziej niż inni. Dlatego wchodząc gdziekolwiek nie mogę się przyzwyczaić do taśmy na podłodze, która wydziela metrowy odstęp od lady. Naprawdę ciężko jest się z dnia na dzień przestawić na zupełnie inny tryb życia.
W całej tej dziwnej i dynamicznej sytuacji nie bardzo jestem w stanie się odnaleźć..
Rozmowy ze znajomymi przez internet, zakupy przez internet, msze przez internet. Tak teraz myślę, jak będą wyglądały święta Wielkanocne? Bo jak z tego można zrobić transmisję?
Mam nadzieję i mocno w to wierzę, że jeszcze chwile, jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Oby tak było. Od całej tej sytuacji idzie zwariować.
sobota, 21 marca 2020
Kilka słów o tym, co tu się dzieje...
Patrząc na wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy, moja resztka wiary w ludzi odeszła w zapomnienie. Jest masa informacji w Internecie, w telewizji o tym czym jest koronawirus, jak zapobiegać zarażeniu, co zrobić, gdy podejrzewasz go u siebie. Jednak niektórzy ludzie zostali tak głęboko w Internecie, że oprócz oglądania głupich filmików i grania nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że problem, który nas dotyka jest poważny. Oglądając wiadomości, widzę, jak ludzie na niemal całym świecie radzą sobie, bądź nie z epidemią. Niektórzy wykazują się dużym zrozumieniem i odpowiedzialnością, gdyż stosują się do panujących zasad. Ja również staram się ich przestrzegać, na przykład wychodzę z domu tylko na spacer z psem lub jeśli to jest konieczne, do sklepu. Jednak, jestem autentycznie przerażona, gdy widzę ile młodych ludzi bagatelizuje problem i uważa, że zamknięcie szkół to świetny pomysł i skoro są "koronaferie" to czemu by tego nie wykorzystać na zabawę, wyjść gdzieś na piwo. Kompletna głupota. Dlaczego nie zdają sobie sprawy z zagrożenia? Dlaczego bagatelizują problem? Odpowiedź jest prosta – bo sądzą, że koronawirus o nich zapomni i przejdzie koło nich obojętnie. Dlatego boję się wyjść z psem na spacer. Boję się wyjść do sklepu. Boję się wyjść gdziekolwiek, ponieważ dzięki takim ludziom roznosi się choroba. Ludziom, którzy myślą, że to ich nie dotyczy. Przez takich ludzi jesteśmy w tym miejscu.
Siedzę w domu, oglądam filmy, śpię, rozmawiam ze znajomymi przez video chat. Zastanówmy się nieco nad tym. W sumie większość z nas robi to na co dzień bez względu na to, czy jest zagrożenie czy nie, jednak są tacy ludzie, którzy gdy jest ładna pogoda, wolą spotkać się ze znajomymi na świeżym powietrzu, usiąść w parku, słuchać śpiewu ptaków. Niektórzy powiedzą – włącz sobie ptaki na YouTube, to prawie to samo. Ja wtedy powiem – włącz sobie filmik na YouTube, jak ktoś gra, gdy ty chcesz pograć, to prawie to samo. Niektórzy ludzie potrafią spędzać czas na dworze, odciąć się od wirtualnego świata, spotkać się ze znajomymi, bez korzystania z telefonu. To, że wy tego nie umiecie, nie znaczy, że musicie psuć zabawę innym. Proszę was, abyście zamiast oglądania dwudziestominutowego filmiku, który będzie miał na celu odmóżdżenie, poświęcili te dwadzieścia minut na przejrzenie informacji dotyczących koronawirusa i skutków, które on powoduje. Chcę móc wyjść z domu bez strachu, że mogę być jego kolejną ofiarą.
piątek, 20 marca 2020
Piątek, janusze i drażliwe dla wielu wyjście na dwór ?.
Tak więc pamiętaj wszystko rób w granicach rozsądku. Lekarze sami mówią, że wychodzić trzeba, ale pamiętaj na krótko i dobrze się zabezpiecz. Wszyscy dobrze wiemy, że cała pandemia jest groźna i nie chcemy mieć tutaj drugich Włoch, więc przestrzegaj zalecenia. Mam znajomą, która pracuje w sklepie i jest codziennie narażona. Więc apeluję tutaj by dostosowywać się do próśb personelu. Do sklepów przychodzą takie “janusze” co myślą, że nie wiadomo kim są a chodzi tutaj o to, aby ograniczyć ilość takich osób którym się coś nie podoba do minimum. Więc zanim wyjdziesz to pomyśl dwa razy. Personel ma najbardziej pod górkę w tej chwili. Taki mój mały apel na koniec.

czwartek, 19 marca 2020
Wirus nie zwalnia tempa.
Dzień zaczynam
rutynowo: sprawdzam youtubowy kanał ”Roylab Stats” który na bieżąco podaje
informacje o ofiarach oraz zakażonych wirusem i pomimo smutku, patrząc na
tabelę wypełnioną coraz to wyższymi liczebnikami przypominają się słowa
Stalina, który mawiał, że śmierć jednostki to tragedia, a śmierć milionów to
statystyka.
Oczywiście na
szczęście nie ma jeszcze milionów… jednak nie rokuje dobrze kiedy widzi się
samolubne, a może nawet hedonistyczne zachowania Paryżan czy Londyńczyków
masowo grupujących się w barach i na imprezach. Niepokoją także hiszpańskie,
przepełnione szpitale i brak respiratorów dla ludzi.
Na wyspach nie jest
lepiej, na koncert rockowego zespołu w Walii przyszła cała hala, a i przyjaciel
tam mieszkający jest ultra wyluzowany i zdaje nic sobie nie robić z wirusa.
Osobiście nie
boje się o swoje życie chociaż staram się przestrzegać zaleceń lekarzy i
autorytetów. W czasie pandemii mam w końcu więcej czasu na remont, ale też dla
znajomych i chociaż nie obejrzymy meczu czy gali boksu to możemy napić się piwa
czy czegoś mocniejszego. Oczywiście staramy się pozostać w małym, ”sprawdzonym”
gronie.
Jeśli chodzi o bliskich z rodzicami postanowiliśmy, że nie będziemy się przez jakiś czas widzieć, a swoje wizyty u
dziadka ograniczyłem do przyniesienia mu codziennej gazety lub większych
zakupów co któryś dzień, nie ma mowy o herbacie. Uważam, że lepiej dmuchać na zimne. Nie można
lekceważyć procentowej umieralności u osób 60+
środa, 18 marca 2020
Dzień w trakcie pandemii nr nie wiem który bo jestem zbyt leniwy aby to liczyć.
Jak już wspomniałem w samym tytule, nie wiem który to dzień pandemii, pewnie z tego powodu, że korzystam z wolnego ile tylko mogę. Spędzam czas ze znajomymi na serwerach, gramy w planszówki przez internet. Ewentualnie zwiedzamy stadiony na całym świecie w Fifie. Teoretycznie powinienem pisać o tym jakże trudne jest życie w tych czasach. W końcu na całym świecie umierają ludzie, muszą siedzieć w domach i nie mogą iść na miasto poimprezować lub po prostu usiąść w kawiarni i napić się spokojnie kawy. Co prawda nadal wiele osób chodzi do pracy, ale stopniowo coraz więcej firm zamyka swoje placówki więc pracownicy mają wolne ewentualnie pracują zdalnie. A ja? Ja mam urlop, IKS DE. Ale wróćmy jeszcze do problemów pierwszego świata. Za oknem świeci słoneczko, nic tylko iść grać w nogę, ale nie możesz bo kwarantanna? Trzeba siedzieć w domu, a twój ulubiony artysta miał przyjechać na Meetup? Kurde, przecież taka okazja się nie powtórzy!(W końcu robi to co kilka miesięcy) Koncert mojego ulubionego rapera? Oh, też odwołany dla mojego dobra abym się nie zaraził od innych lub też nikogo nie zaraził COVID-19? Pewnie myślisz jakie życie jest niesprawiedliwe i jak wiele bo jakiś czas jeszcze posiedzisz w cieplutkim domku, mogąc odpoczywać? Fakt, musisz mieć ciężko. Dobrze, że 80 lat temu nasi rówieśnicy nie mieli takich problemów jak to, że nie mogą zamówić kawy w Starbucks, czy, też nie mogą wyskoczyć z przyjaciółmi na miasto. Oni chociaż mogli wyjść z domu. Bo to jest najważniejsze prawda? Nie zdrowie i wolność. Prawda?
Subskrybuj:
Posty (Atom)